Tyyyle Was było

piątek, 6 maja 2016

#57 Pierwsza pomoc na wesoło

Hej hej!

Dzisiaj o dwóch wydarzeniach, które były związane z pierwszą pomocą. Chcę Wam przez to też pokazać, że nie jest to tylko gadanie o ilości uciśnięć czy inna teoria, ale pierwszą pomoc można ćwiczyć w różnych okolicznościach ;)

Pierwszą akcją były ćwiczenia dla PSP i OSP w Łodzi. Ratowały Nas 2 OSP, 2 PSP i Straż Miejska. Scenariusz był taki: w nasz samochód wjechał busik. Busik przewrócony, kierowca wyleciał przez okno i zginął na miejscu. 3 panów w pace busika lekko podchmielonych miało tylko otarcia. U Nas w samochodzie były 4 osoby-jedna ze złamaną nogą (to ja :D ), jedna ze złamaną ręką i dwie z bólem karku i kręgosłupa.

Zadaniem strażaków było wyciągnięcie nas z aut i przekazanie do służb medycznych. Jeżeli chodzi o mnie, to na desce już mnie kiedyś nosili, szyny Kramera zakładali mi, jak ćwiczyliśmy do egzaminu z kwalifikowanej pierwszej pomocy, ale po raz pierwszy jechałam na noszach do karetki :P Co do reszty pozorantów głównie były to osoby, które uczestniczyły w takich ćwiczeniach po raz pierwszy, więc była to dla Nich nowość i frajda ;) Takie rzeczy, to jedno z tych odczuć, które fajnie jest przeżyć, ale niekoniecznie naprawdę-takie przynajmniej jest moje zdanie.

A co do działań strażaków i medyków-wszyscy przeżyliśmy (oczywiście poza zaplanowanym "trupem") i szczęśliwie dotarliśmy na przygotowane przez Straż ognisko ^^

Zdjęcie z fanpage'a OSP Łódź-Łagiewniki
Drugą "imprezą" były Mistrzostwa Pierwszej Pomocy PCK, etap rejonowy. O wcześniejszych edycjach pisałam już TU i TU. Tym razem jednak jednak z innej perspektywy. Otóż... po raz pierwszy byłam sędzią ;) Razem ze mną przez połowę Mistrzostw sędziował Tadzik, którego fanpage znajdziecie TU (serdecznie zapraszam do lajkowania ;) ). 

Pomocnik Tadzik ^^
A co tym razem działo się na scence? Otóż drogą jechała sobie trzyosobowa rodzinka-mama, tata (były policjant) i córka (adoptowana). Wjechał w nich samochód. Mama miała obitą głowę (jako jedyna jechała bez kasku), tata miał złamaną rękę, a córka (którą ja oceniałam) miała obdarte dłonie i kolana. W dodatku tata z córką kłócili się, bo Ona chciała pójść tego dnia do kina z koleżankami, a Jej tata twierdził, że to nie towarzystwo dla niej. Bardzo zabawnie się Ich słuchało xD

Na dodatek drużyna z mojego byłego liceum (którą przygotowywałam-o ile dwa spotkania można nazwać przygotowywaniem się ;) ) zajęła 4. miejsce :D Za rok biorę się za nich wcześniej i mam nadzieję, że powtórzą sukces naszej drużyny (my też zaczynaliśmy od 4. miejsca :P ).

Mam nadzieję, że przekonałam Was do tego, że pierwszą pomoc można ćwiczyć na różne ciekawe sposoby ;) A taka symulacja, mimo iż czasem męcząca, jest naprawdę ciekawa ;)

I obyście nigdy nie musieli przeżywać czegoś takiego w prawdziwym życiu ^^
OlaK

2 komentarze:

  1. Pamiętam tą pozorację w Łagiewnikach. ;)
    Wrażenia niezapomniane! :)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za każdą uwagę-zarówno miłą jak i krytyczną ;) Zapraszam na fanpage, aby być na bieżąco ^^

Zagubiony? Szukaj tu: